Autor Wiadomość
elusiek
PostWysłany: Śro 20:28, 11 Kwi 2007    Temat postu:

ooo, ciociu ciociu, opooowiedz eluśkowiiii...
cholernie mi się nudzi, od dziś jestem unieruchomiona a już jestem w depresji
hwin
PostWysłany: Śro 18:43, 11 Kwi 2007    Temat postu:

Z okazji czytania paru powyższych rzeczy... Czytajcie "mnie" ze zrozumieniem, proszę, ja nikogo nie oceniam, nie osądzam, bo i na siebie umiem patrzeć krytycznie.
Jakoś mi dziwnie czytać co piszecie, ja wiele rozumiem,ale- egzystencjaliści(których ja uwielbiam) twierdzą,że to my sami definiujemy sens naszego życia. Ja nie umiem powiedzieć,że życie nie ma wartości, albo że ktokolwiek żyć nie powinien, nikt nie mówi,że zawsze będzie miło, łatwo i przyjemnie, dwójka dzieci i pies, niczym w amerykańskim kinie familijnym -wiem co mówię.Zawsze moża coś-lub siebie- zmienić. I eot!

kolebka: jak się nie da,wiesz przecież jakie ja znajomości rozwijam na przystankach i w drodze z mustanga. Jak będziecie grzeczni to wam ciocia hwin trochę opowie. Mruga
elusiek
PostWysłany: Wto 23:29, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Hwin a to z jakiej okazji??
hwin
PostWysłany: Wto 22:04, 10 Kwi 2007    Temat postu:

ech... W mur
elusiek
PostWysłany: Wto 17:34, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Trzeba, masz rację-ale nie wszyscy to potrafią.
Ja ryczę jak czytam tekst przedstawienia napisanego przez moją polonistkę, która walczy z rakiem.
Żyć dalej-niby takie łatwe a tak cholernie trudne...
mada
PostWysłany: Wto 17:25, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Embarassed aż sie zaczerwieniłam.
Poza tym zawsze lepiej mi szlo wysłuchiwanie i pocieszanie innym niż radzenie sobie z własnymi problemami Zalamany
Ja wiem ze każdy ma tak po stracie kogokolwiek ze jest mu źle i ma wszystkiego dosyć. Ja w tym bije rekordy bo kiedyś na widok spodni mojej polonistki sie popłakałam. Chodzi o to ze trzeba zrozumieć takie osoby i im pomoc, nie drążyć tematu, bo to i tak nic nie zmieni tylko pomoc im żyć dalej
elusiek
PostWysłany: Wto 17:08, 10 Kwi 2007    Temat postu:

chciałabym... Wesoly
Jesteś prawdziwym przyjacielem Mada wiesz?
Bo potrafisz wysłuchać, zrozumieć i pocieszyć...
mada
PostWysłany: Wto 16:55, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Cytat:
ale ja wierzę, że oni są, że słuchają. Że wspierają

Bo oni siedzą tam na gorze i pilnują nas żebyśmy żadnych głupot nie robili Kwadratowy Przynajmniej ja sobie to tak tłumaczę, bo jakoś muszę

Pomyśl ile możesz zrobić dla swojej mamy, rodziny, przyjaciół, innych ludzi. Jest tyle rzeczy do zrobienia, a życie bądź co bądź jest wspaniale. Z tymi wszystkimi pięknymi chwilami i tymi strasznymi, z ludźmi, których znamy i nie znamy - nie warto z tego rezygnować. Zobaczysz za parę lat będziesz spełnioną dorosłą kobieta i powiesz sobie wtedy ze tata na pewno jest z ciebie dumny...
elusiek
PostWysłany: Wto 16:29, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Dziękuję Mada :* za te słowa. Bo może tego nie widać ale ja się czasem czuję naprawdę niepotrzebna. Może dlatego kiedyś się bawiłam szkiełkami bo to było ryzykowne? Nie wiem...
Co roku 16 listopada załuję, że to on odszedł, nie ja. Że wcześniej tak zaciekle o mnie walczyli przy tym czwartym zapaleniu płuc. A może to nie przypadek, że żyję?
Utrata bliskich zawsze boli. I zostawia w duszy ranę, która nigdy się do końca nie zagoi. Ale ja wierzę, że oni są, że słuchają. Że wspierają (odwołuję się do mojeje notki na cks 'Do wszystkich, którzy odeszli zbyt wcześnie')
Dobrze Was mieć. Wszystkich. Całą rodzinkę od korzeni aż po wierzchołek :*
mada
PostWysłany: Wto 16:06, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Cytat:
Może szybko umrę i nie będziecie musieli ze mną męczyć.
Gadam głupoty?
Tutaj to gadasz bzdury, ale tylko tutaj, bo jesteś dla nas bardzo wartościowa osoba i nikt by sie nie pogodził z utrata kogokolwiek z naszej rodzinki.

Ja straciłam kogoś bardzo bliskiego, przynajmniej tak mi sie wydaje ze byłyśmy blisko. I co? I nadal mam poczucie winy ze nie posłuchałam wtedy i zostałam...
Ja nie wiem co to znaczy stracić ojca i nie chce sie o tym dowiedzieć. Ale ja tez przez długie lata, właściwie 12 lat wychowywałam sie bez ojca. Tak musiało być, trudno. Od dwóch lat probuje sie przestawić ze moja rodzina jest w komplecie nie tylko w weekend - i było to ciężkie na poczatku.

Podziwiam Was Dziewczyny
elusiek
PostWysłany: Wto 11:41, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Ja wiem Kolebka-tylko że mój ojciec był wspaniałym człowiekiem. Wiele mnie nauczył, wiele mi zostawił. Może genetycznie uwarunkowany nowotwór też. Może szybko umrę i nie będziecie musieli ze mną męczyć.
Gadam głupoty?
Kolebka
PostWysłany: Wto 11:22, 10 Kwi 2007    Temat postu:

elusiek,doskonale cię rozumiem, bo ja od 17lat żyję bez ojca. ale mnie z tym dobrze, naprawdę. nie wyobrażam sobie,jakby to było gdybym mieszkała z nim pod jednym dachem...

:*
elusiek
PostWysłany: Wto 10:39, 10 Kwi 2007    Temat postu:

tak, Kolebka i pewnego pięknego dnia wyjedziemy do Kanady. I tam zostaniemy.
Mada, w pełni się z Tobą zgadzam. Stosunek do związków, facetów-sama nie wiem. Może mi na kimś zależy. Może bardzo.
Może niektórzy myślą, że jestem puszczalska. Jak chcą niech myślą.
Nie jestem jeszcze dojrzała jak dorosły człowiek ale od szóstego roku życia przechodzę przyspieszony kurs dojrzewania. Bo wtedy wydarzyło się coś, co spowodowało, że nasz-mój, mojej matki-świat runął, a później obrócił się o 360 stopni nie mówiąc nawet 'uwaga!'. Już prawie zapomniałam jak to było-mieć ojca. Może jestem szurnięta. Trudno nie być, będąc wychowywaną przez matkę, która przez pierwszych kilka lat po tym, co się stało zapracowywała się żeby tylko nie być w domu, zapomnieć. Ona udawała, że jest silna i nie płacze, ja-sześcioletnie dziecko-udawałam, że nie słyszę jak ona płacze.
Nie znam mężczyzn. Nie byłam wychowywana przez mężczyznę. Ale jak na kimś mi zależy to nie potrafię tak po prostu zapomnieć.
Jestem dziwna? Owszem, jestem. Wiem o tym. Ale trudno nie być. Jednak są ludzie ( Pararodzinka :* :* :* ), którzy potrafią dostrzec we mnie... kogoś. Osobę, która czuje i kocha całym sercem. I za to między innymi moją Pararodzinkę kocham. Nie macie pojęcia jak bardzo się cieszę, że jesteście.
Przepraszam, że to wszystko napisałam na forum. Ale teraz mi trochę lepiej... Jak powiedziałam, co mi leży na... sercu?? Nie chcę współczucia ani litości bo całe moje dzieciństwo się na tym opierało. Chcę, żebyście byli tacy jak do tej pory.
Może to choć trochę wytłumaczy mój stosunek do mężczyzn...
Kolebka
PostWysłany: Pon 23:14, 09 Kwi 2007    Temat postu:

hwin,uwielbiam Fromma Wesoly

ja sie nie wypowiadam, bo nie mam nic ciekawego do napisania.
dla mnie temat związku po prostu chwilowo nie istnieje. bo nie mam ani czasu ani jakieś specjalnej ochoty. może jeśli spotkam kogoś interesującego...póki co jestem dom->zabierzów->szkoła więc nie ma gdzie. a nic na siłę Kwadratowy

Alexeiii for always *__*
mada
PostWysłany: Pon 22:53, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Powiem tak: wiekszosc ( nie wszyscy)facetow uważa poznanie dziewczyny jak polowanie, czasem przeobraża sie to w stały związek, czasem nie. Jak nie to jest kolejny podbój. Widze to na przykładzie moich kolegów i nie tylko - wykorzysta, zostawi, było fajnie, ale nie dziękuje na dluzej - i tak to wyglada
Nie jestem ani dorosła, ani stara, ani dojrzała. Wiem ze moj stosunek do związków sie zmieni kiedyś, ale jeszcze nie teraz. Moze i wygląda na to ze sie puszczam czy cos w tym stylu. trudno

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group